Wczesna, poranna wizyta i uśmiechnięci pracownicy, witający wchodzącego klienta, to zwiastun dobrze zapowiadającego się dnia. Taki stan zastałam tutaj, 3 października i tak bywało w przeszłości. Tu klient traktowany jest jak główny podmiot, względem którego zachowuje się kulturę, dystans i dba się o jego zadowolenie. Dzięki nowoczesnej organizacji, można tu zaspokoić potrzeby motoryzacyjne, inne zakupy czy mała gastronomia, marki Stop Cafe. Na terenie Orlenu panował porządek, było przejrzyście i przestronnie, także dla samochodów, niezależnie, czy tankowanych, czy tylko parkujących. Wysoki standard organizacyjny, to także wysoka ocena jakości.
Od czasu do czasu, lubię wejść do Strdivarius-a, tu od wejścia, ”czuć” przyjemną atmosferę, skoczna, ściszona muzyka w tle, świetnie komponuje się z ogólnym, takim ”swojskim” wrażeniem estetycznym. Przyznam, że liczyłam na jakieś intratne wyprzedaże, bo sklep nie należy do tanich, ale, widać jeszcze nie ”ten czas” (3 X). Dużo ekskluzywnych fasonów odzieży o zróżnicowanym przeznaczeniu – spódnice, bluzeczki, spodnie, kamizelki czy swetry, nawet obuwie i dodatki. Wszystko prezentowane estetycznie, część na wieszakach, część wyłożona, trochę na manekinach. Personel nie ingerował w pobyt klientów, nie oferowano pomocy, natomiast chętnie jej udzielano, na życzenie.
Stanowisko bezpośredniej obsługi kasowej zajmuje tutaj centralny punkt sklepu, jest ”na bazie” okręgu, na którym są oznaczone miejsca kasowe. Stanęłam przy jednym z nich (było wolne os kasjera), próbując dobrać właściwe baterie, gdzie skierował mnie, jeden z pracowników sklepu. Zaraz, po chwili pojawił się pracownik Arkadiusz, który skutecznie mi pomógł i od razu skasował zakup. Tutaj obsługuje się kilku klientów na raz, czego byłam świadkiem w czasie tej bardzo krótkiej wizyty z konkretnym celem. W sklepie włączone telewizory, prezentowały swoją gotowość użytkową, przyjemnie brzmiąca muzyka i ogólnie – bez zastrzeżeń.
Port lotniczy w Balicach, nie był miejscem praktycznie wykorzystanym przez nas, ale wstąpiliśmy tutaj okazjonalnie, z ciekawości, bo był na trasie przejazdu, w dniu 27 września. Więc nie jest to opinia pasażera, a jedynie takie sobie spostrzeżenia, człowieka, który wstąpił, aby, m.in. popatrzeć z tarasu widokowego, jak startują/lądują samoloty. Jest to duży port lotniczy podzielony na 2 terminale. W dniu 27 IX trwały tu jeszcze prace remontowe, co stanowiło rodzaj dyskomfortu. Udaliśmy się na taras widokowy, znajdujący się na wyższej kondygnacji T1, gdzie weszliśmy za niewielką opłatą. Niestety niewiele tu było widać, jeśli chodzi o płytę lotniska, być może trzeba było udać się na T2. Taras stosunkowo nieduży i taki ”biedny”, widoczność możliwa z pozycji dorosłego człowieka, częściowo zasłaniała ją konstrukcja remontowa, a samoloty widoczne były, jedynie z daleka, krótki prawie moment wznoszenia. Wprawdzie są tu 2 lunety (2 zł), ale startujący samolot był widoczny, jedynie przez chwilę i zaraz chował się za drzewami. Znacznie lepiej i wygodniej, wręcz komfortowo, są zorganizowane tarasy w Pyrzowicach czy Wrocławiu (zarówno, co do widoczności, wielkości, jak i komfortu). Możliwe, że po zakończonych pracach remontowych, znacznie się tu poprawi. Przed wejściem, było jeszcze remontowo, ale od wejścia dało się zauważyć nowoczesność holu i organizacji terminala. Na wyższe poziomy można było dostać się schodami elektrycznymi, tablica informacyjna lot/przylot była uaktualniana, komunikaty, nie tylko w języku polskim, liczne placówki, także handlowe, wygodne siedziska/kanapy i cała masa innych udogodnień. Bardzo niewiele miałam do czynienia z obsługą, bo ta wizyta nie wymagała takiego stanu, ale widać było ochronę, która nie epatowała swoją obecnością, zachowując ”status quo” obecności. Z pozycji mojej wizyty, tak sobie, możliwe, że czynni użytkownicy, mają inne odczucia, ja tylko rekreacyjnie, zupełnie okazjonalnie tu byłam.
Bardzo miła atmosfera profesjonalnej obsługi jest tutaj standardem wysokiej jakości w traktowaniu klientów. Sprzedawczynie są doskonale zorientowane w posiadanym asortymencie kosmetycznym, potrafią doradzić/opisać właściwości produktów, klient nie wyjdzie stąd, niezadowolony, tym bardziej, że rabaty cenowe, są uzupełnieniem rewelacyjnych produktów. Choć ich ceny nie należą do niskich, kto raz spróbuje dokonać zakupu, będzie tu wracał, zarówno po kremy, jak i perfumy czy inne, pochodne kosmetyki. 3 października były tu sympatyczne panie: Tina i Aleksandra, które w swej kulturze, postawie i aparycji, dopełniały wizerunek, lśniącej placówki.
To były zaplanowane i udane zakupy (2X), dużo promocji, przejrzystość prezentacji, przestrzeń dla klientów i bardzo przyjazna obsługa sklepowa, której uczynność była mi bardzo pomocna, najpierw w części piekarniczej, potem w dziale odzieżowym podobnie, gdzie spodobała mi się bluzeczka, a nie miałam ochoty przymierzać, pani mi powiedziała, że będę mogła oddać i przedstawiła warunki, ewentualnego zwrotu. Rzadko kupuję odzież w marketach, ale czasem się zdarza. W tym Auchan jest jeden mankament – nie pyta się klienta o kartę Skarbonka, ale przynajmniej, kasjerka nie była zdziwiona, gdy jej podałam i wiedziała, co trzeba zrobić. Sympatyczna, uśmiechnięta kobieta, tylko, chyba jeszcze nieobeznana w zwyczajach, pełnej obsługi kasowej Auchan. Jak obserwuję, rzadko zdarza się, aby któryś kasjer o to pytał, zanim rozpocznie skanowanie towarów. No, chyba, że ja mam szczęście, tak trafiać. Ogólnie, jednak - pozytywne odczucia z przebiegu pobytu w tym sklepie.
Choć niezbyt wysoko oceniam tę placówkę (w ogólnym ujęciu), mają takie wyroby, które chętnie tu kupię. 1 października, miałam okazję być w pobliżu i, z przyjemnością kupiłam ciasteczka orkiszowe. Były tu 2 panie obsługi, jedna (znacznie młodsza) zajmowała się obsługą kasy, druga (starsza) podawała towar klientom. To sprawna organizacja i zachowany pewien ład handlowo estetyczny – kontakt z pieniędzmi, to nie kontakt z wyrobami piekarniczymi. W ofercie handlowej było dużo różnorodności, zarówno standardowe pieczywo, jak i bardziej wykwintne – cukiernictwo. Ceny mają cokolwiek wyższe, zwłaszcza, malutkie ”eklerki” są tu dość drogie. Obie panie były uśmiechnięte, miłe i uprzejme. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie finał zakupów, bo zapytano, czy wydrukować potwierdzenie płatności kartą. Co to za pytanie – klient ma dostać wydruk z terminala i paragon, przecież zostało zapłacone, czyżby tutaj pracownik o tym nie wiedział? To jego podstawowy obowiązek w obsłudze, nawet nie powinien o to pytać. Jak będą rozdawać wyroby za darmo, mogą sobie darować potwierdzenia, póki co – klient płaci i dowód tego, musi otrzymać.
Kaufland, jest jednak niezawodny i z przyjemnością udałam się do niego, po mało satysfakcjonującej wizycie w Aldi. Tu nawet kupiłam część artykułów na 1 listopada, (chociaż to dokładnie za miesiąc), skłoniły mnie do tego, atrakcyjne promocje cenowe. Chciałam nienaruszoną zgrzewkę zniczy, chętnie pomogła mi jedna z pracownic, wyjąć z eksponowanego stosu. Nadzienia drożdżówek zdefiniowała mi inna pracownica. Nie trudno było zauważyć dbałość o sprawność czy estetykę, komunikaty sklepowe, co chwilę zwracały uwagę na różne aspekty, np. prośba o uprzątnięcie rampy, czy uruchomienie dodatkowej kasy. Praktycznie, niemal po wyłożeniu towaru na taśmę, zostały skasowane moje zakupy, a kasjer Agnieszka, była przyjemna w kontakcie słownym, nie stroniła od niezobowiązującego dialogu, który nie zakłócił sprawności obsługi - 1 X. W porównaniu z poprzednim marketem – przepaść cenowa, zaopatrzeniowa, wizualna i organizacyjna, na zdecydowaną korzyść Kaufland-a.
Dziękujemy za zgłoszenie pozytywnej obserwacji na temat naszego marketu w Oławie. Opinia naszych Klientów na temat funkcjonowania sklepów Kaufland oraz jakości naszych produktów jest dla nas bardzo ważna. Obiecujemy, iż w dalszym ciągu będziemy dbać o to, by zakupy w naszych marketach upływały w jak najlepszej dla Klientów atmosferze. Pozdrawiamy, Zespół Kaufland
Rozczarowałam się trochę...
Rozczarowałam się trochę w Aldi (1 X), co nie oznacza, że nic nie kupiłam. Już na wejściu – ”fo pa” prezentacyjne – skrzyneczka z ziemniakami obok skrzyneczki z bułkami, a dalej słodycze, wszystko w jednej grupie koszy, tuż przy wejściu. Dalej, w sklepie, też trochę „misz-maszu”, podobnego pokroju, aczkolwiek, co do ładu i czystości, nie mam zastrzeżeń i nawet przestrzeni jest dużo. Choć różnorodność artykułów jest tu spora, zabrakło wielu typowych marek, popularnych na rynku, np. kawy nie kupiłam (skromnie oferowano), a ceny, też nie okazały się rewelacyjne, bo np. aktualnie Biedronka ma, aktualnie winogron w promocji, a bagietki z masłem czosnkowym są tam też tańsze, choć bez promocji. Więcej oczekiwałam po Aldi, jakoś nie zamierzałam do Kauflanda wstępować, (co zwykle robię, będąc w Oławie), ale ostatecznie tam się udałam, jest jednak, o wiele atrakcyjniejszą placówką handlową. Nie mam zastrzeżeń do obsługi kasowej - była OK.
Każdy, nawet ”mały” rabat/opust cenowy, cieszy klienta, a tu mają to w zwyczaju, co potwierdzali, także niektórzy znajomi, gdy temat rozmowy, się nawiązał. Tu do nabycia są m.in. części, rowery, akcesoria motoryzacyjne, skutery i pojazdy dla dzieci. Każdego klienta traktuje się z szacunkiem i należytą kulturą. Pracownicy, to sami panowie, których pogodny sposób bycia, kreuje przyjemną atmosferę. Spośród ekspozycji, niektóre artykuły można wziąć samemu i podejść do stanowiska kasy lub poda je sprzedawca. Obsłużono mnie grzecznie i sprawnie, a zamierzony zakup – zrealizowałam. To nie jedyny okolicy, sklep tej branży, ale cieszy się pozytywnym uznaniem, także moim.
27 IX, mieliśmy okazję ”przystankować” na Orlenie, mieszczącym się na MOP Wieszowa przy A1, zwanej Autostradą Bursztynową, którą podróżowaliśmy tego dnia. To bardzo duża obszarowo stacja paliw, mieszcząca liczne pojazdy (osobowe i ciężarowe), zagospodarowana tak, aby sprostać oczekiwaniom, nawet wymagających podróżnych. Wygodna część restauracyjna w firmowej czerwieni, z miękkimi kanapami, darmowe WiFi, bogato zaopatrzony sklep i punkt gastronomii Stop Cafe Bistro (ciastka do kawy, sałatki na zimno, gorące potrawy i inne), nowoczesne urządzenia parzące napoje oraz kompetentna obsada pracowników, osób eleganckich, uczynnych, prezentujących kulturę i takt w kontakcie z klientem w bardzo życzliwie, tworzonej atmosferze. Doświadczyłam tego w obsłudze, przez pana Kamila i wspierającego go kolegi, który służył przygotowaniem gorących zamówień. Grzecznie, sprawnie i przyjemnie. Na tej stacji znajdują się także kompresory i odkurzacze, higieniczne sanitariaty, a także kabiny prysznicowe. Miejsca parkingowe wyznaczają linie, są także - oznaczone dla inwalidów, jest tu przestrzennie i estetycznie. Miło było, zatrzymać się tutaj 27 września.
Potężna warownia na wzgórzu Wawelskim, otoczona masywnymi murami, to w dalekiej przeszłości historycznej, nie tylko zamek/siedziba królów naszego kraju, ale także miejsce bitew, łakomy ”kąsek” dla agresorów. Współcześnie stanowi miejsce atrakcji turystycznej, choć pełni także funkcje użytkowe. Byliśmy tutaj nie raz i wracamy, co jakiś czas. Tym razem, poświęciliśmy czas, głównie na Muzeum Katedralne, gdzie oznaczony kierunek zwiedzania, nie wymagał przewodnika, bo tabliczki informacyjne dawały wystarczającą wiedzę. W ramach zakupionego biletu, mieściło się wyjście do Dzwonu Zygmunta i zwiedzanie Grobów Królewskich. Samą katedrę, wraz z przyległymi, licznymi, bogato zdobionymi kaplicami, dawnych biskupów i magnatów, można zobaczyć bez biletów. Na wieżę i w-/zejście, do/od Dzwonu Zygmunta, prowadzą wąskie, drewniane schody, po drodze mija się mniejsze dzwony - Wacław i Stanisław, są na wysokości, pozwalającej na dotknięcie, ich ”serca”, nawet lekkiego ”pobujania/zakołysania”, czego sobie nie odpuściłam. Dzwon Zygmunta jest imponujący w swej wielkości, a dane techniczne, jego istnienia, budzą szacunek, m.in. za udźwig, tej wielotonowej ”masy” brązu. Grobowce, znajdujące się podziemiach katedry, są hołdem dla wielu znanych postaci historycznych – królów, wieszczów, działaczy narodowych. Osoby/pracownicy, którzy są przeznaczeni do obsługi turystycznej, to ludzie grzeczni i uprzejmi dla odwiedzających, chętnie udzielali dodatkowych informacji, nie ograniczali się do funkcji spraży czy kasowania zakupionych biletów. Obcowanie z miejscami, znaczącymi historycznie, powinno mieścić się w kręgu egzystencji człowieka. Kompleks zamkowy na Wawelu, górujący na Wisłą, wart jest niejednej wizyty, dla nas była to kolejna, tym razem – 27 września.
Smocza Jama jest częścią Wawelu, ale zwiedza się ją niezależnie od reszty kompleksu, po zakupie biletu w automacie, u wejścia do tej podziemnej jaskini. Dwie miłe pracownice, które tutaj były, uczynnie pomagały w obsłudze automatu, szczególnie obcokrajowcom. W dół prowadzą wąskie, kręte schody, które (mimo wszystko) dają wiele atrakcji, człowiek ma wrażenie, że się niekończącym się ciągiem. Ciąg jaskini oświetlają, umiejętnie wkomponowane, miejscowe światła – od góry, bocznie lub od dołu. W jaskini widoczne są współczesne umocnienia, przy zachowaniu pierwotnego, skalistego, naturalnie ukształtowanego drążenia. To ciekawe i bezpieczne miejsce, pomimo skalistego, nierównego podłoża (jak to grocie). Wedle legendy było to, w zamierzchłej przeszłości, siedlisko Smoka Wawelskiego. Niezależnie od prawdy historycznej, to ciekawe, warte obejrzenia miejsce, przejścia się ciągiem jaskini. U wyjścia stał mężczyzna, odziany w zbroję (namiastka wrażenia historycznego), a tuż za jaskinią, na postumencie – figura ogromnego smoka, jako kulminacja atrakcji, u podnóża zamku, poza murami zamku, nad bulwarem nadwiślańskim. Choć bywaliśmy tutaj, już nie raz, chętnie znów zawitaliśmy – 27 IX.
Ta niewielka kawiarnia, u podnóża zamku na Wawelu, nie okazała się nader dostojna w swej egzystencji organizacyjnej, choć w moim rozumieniu (nazwy i lokalizacji), wypadałoby zachować więcej wyższego standardu, a nie tylko minimum, jakiego doświadczyłam 27 IX, gdy wybraliśmy ten lokal, aby zjeść obiad w Krakowie. Jej lokalizacja to zagospodarowane pomieszczenie, takie pół-piwniczne z oknami, tuż nad chodnikiem. Nad wejściem (schody w dół) jest markiza z adresem, dzięki czemu mogę go określić, bo w lokalu nie wydaje się paragonów, a jedynie odręcznie zapisaną kartkę, pochodzącą z typowego bloczka na zapiski/notatki. To bardzo ciasny lokal z ciekawie zaaranżowanym wyglądem – liczne głowy magnatów nad niewielkim, wysokim barem, widoki krakowskie na 2 obrazach, stare zegary, witryny drewniane. W tej aranżacji, bardzo ”kłóciły się” dekoracje stolików (5 sztuk), gdzie, na zajmowanym przez nas, leżała bardzo zużyta serweta – wyprute haftowania, zaprasowane dziury/pęknięcia, a półmroczne oświetlenie, może sprawiać kłopot z dokładnym odczytaniem menu, zwłaszcza osobom o słabszym wzroku. Dosyć długo czekaliśmy na zmówienie, choć ilość klientów nie była spora. Jakość potraw nie budziła naszych zastrzeżeń. Wizualnie było czysto, a obsługująca pani wyglądała typowo, jak wiele kobiet, które można spotkać na ulicy – bluzka, spodnie, rozpuszczone blond włosy, do ramion. Przy kolejnej wizycie w Krakowie, wybierzemy, jednak inny lokal.
Trochę ”pokręcony” i mało czytelny jest dojazd (podobnie wyjazd) do tego Orlenu, stacji paliw mieszczącej się w okolicy DK79, dlatego objechaliśmy go, zanim udało się wjechać. Miejscowi, zapewne nie mają problemu, ale przejezdni muszą pokrążyć. Tu miałam przyjemność tankować z opcją, która zawsze sprawia mi wiele przyjemności – 50% rabatu w zamian za punkty Vitay. Przyjemność miała wartość dodaną – atrakcyjna cena Vervy. Nie było pracownika podjazdu, mąż sam zajął się tą czynnością, mógł także przemyć szyby samochodu. Niewielki sklepik wyglądał estetycznie, był dość obficie zaopatrzony, a obsługujące, Roksana i Magdalena, były uśmiechnięte, życzliwe i grzeczne, obie zadbane i eleganckie w firmowych bluzeczkach Orlenu. Roksana sprawnie dokonała obsługi, znała tajniki naliczeń punktowych, proponowała dodatkowe artykuły, na drogę. Ogólnie, panowała tu sympatyczna atmosfera, w niedzielę 27 września.
Dwa dni pod rząd, w dwa ranki, znalazłam się na tej stacji paliw, która, nie tylko tankowanie oferuje, ale jest wyposażona w wiele dodatkowych urządzeń, użytecznych podróżnym (kompresor czy myjki do szyb), a także, są tu dość zróżnicowane oferty Stop Cafe Bistro połączone ze sklepem i obsługą kasową. Obsługę stanowiły miłe i grzeczne kobiety, a na podjeździe mężczyźni. Każdy odziany był w strój firmowy, odpowiedni do wykonywanych czynności. Kultura jest tutaj na pierwszym miejscu, a ład i porządek – widoczne na pierwszy ”rzut” oka. Nie ma tu miejsca na, np. stolik, krzesełka, a bardzo by się przydały, ze względu na Stop Cafe.
Obiad w Kerpic Kebab jest dobrą i niedrogą alternatywą, dla mnie, czasem zamiennikiem dla przyrządzania/pichcenia w domu. Warto skorzystać, bo wybór potraw jest imponujący i każdy może po trochę sobie dobrać, wedle własnego smaku i gustu. Jedyne, czego brakuje, to większy wybór zup, ale rosół jest. Bardzo miła i grzeczna obsługa, chętnie dopowie, jeśli informacja nad potrawą jest niejasna dla klienta. Wszystko prezentowane jest estetycznie, zapach potraw daje się wyczuć z daleka. Tu kupuje się danie na wagę, wg uśrednionej ceny. Czasem korzystamy, zawsze nas zadowala jakość, w dniu 26 września, nie było inaczej. Choć to grecki punkt gastronomii w CH Karolinka, jest tu mnóstwo potraw tradycyjnych, zarówno sałatki, jak i inne potrawy.
Mieć telefon dzień po dniu, od jednego operatora, to nie zdarza się standardowo, ale mi się przytrafiło. Tym razem był to stacjonarny aparat, a rozmowa dotyczyła kończącej się umowy na Internet - Neostrada. Sama nie mam czasu kontrolować trwania umowy, ale Orange czuwa i dzwoni do mnie, przed upływem terminu (każdego). To mi się podoba, bo zawsze mają coś do zaoferowania. Tym razem, też tak było. Nie wiem, czy był to ten sam Mariusz, co poprzedniego dnia, czy był to tylko ”imienny” zbieg okoliczności, ale krótka, rzeczowa rozmowa, przebiegła sprawnie, wieczorem, 25 września. Był to miły, grzeczny konsultant, przy tym konkretny z wiedzą w temacie, prowadzonego dialogu. Był to (spośród wielu z przeszłości) jeden z przyjemniejszych kontaktów telefonicznych.
Świeże, smaczne, godne polecenia wyroby wędliniarskie, to oferty tego sklepu mięsnego, gdzie można liczyć, nie tylko na udane zakupy, ale także, na bardzo przyjemną atmosferę i kompetentną obsługę, w otoczeniu ładu i estetyki. W sklepie jest bardzo estetycznie, pracownice doskonale orientują się posiadanym asortymencie, każdy rodzaj potrafią scharakteryzować. Ilość pań do obsługi, pozwala na sprawną rotację klientów, dzięki czemu, na obsługę nie czeka się długo. sklep lśni czystością, a wyłożone wyroby, w przeszklonych chłodniach, dawały przejrzystość "oglądu"
Całkiem sympatycznych doznań odczułam w dniu 24 IX, gdy zadzwonił do mnie pan Mariusz, konsultant obsługi, klienta w Orange. Miał atrakcyjną ofertę telefonii komórkowej, ale nie byłam zainteresowana, bo mam już kilka produktów/numerów-aparatów tej sieci. Natomiast wyraziłam zainteresowanie innym produktem, jakiego nie posiadam, a dokładniej urządzeniem WiFi. Pan Mariusz udzielił mi wskazówek, w interesującym mnie temacie, umówił spotkanie z innym konsultantem (data, przedział czasowy), był bardzo miły i skłonny do wszelkiej pomocy, pomimo, iż nie taki był, główny cel jego kontaktu ze mną. Rozumiał fakt, ze kolejna komórka nie jest w kręgu moich zainteresowań i nawet nie próbował mnie namawiać. To kompetentny pracownik z kulturą słowa i, daleko posuniętą, życzliwością. Rozmowa poparta była konkretami, rzeczowa, trwała stosunkowo krótko, zakończyła się zadowoleniem obu stron.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.