Lubimy wizyty na Stadionie Miejskim we Wrocławiu, co wiąże się z piłkarskimi zainteresowaniami i, jeśli czas pozwala nie omijamy meczów piłki nożnej. W dniu 12 IX, miejscowa drużyna WKS-u rozgrywała spotkanie Ekstraklasy, z Jagiellonią Białystok. Bilety zakupiliśmy na miejscu, w kasie przy stadionie, gdzie sprawnie realizowano ten proces, przy kilku czynnych okienkach. Samo wejscie na teren stadionu, zorganizowano sprawnie z zachowaniem aspektów bezpieczeństwa, tu nie wszedł nikt na ”dziko”, kolejne weryfikacje kibiców wykluczały taką możliwość. Służby ochrony zachowały dystans, takt i kulturę. Sprawdzaniem kobiet, wchodzących na stadion, zajmowały się kobiety, mężczyźni przypisani byli dla mężczyzn. Sama atmosfera stadionu, była niepowtarzalnym przeżyciem – oprawa przed-meczowa i w trakcie przerwy, komunikaty, wywiady, dodatkowa wizja na telebimach, ”szoł” tworzone przez kluby, zapewnienie gastronomii (choć drogo). Na terenie stadionu jest zakaz palenia papierosów, ale dopuszczono sprzedaż piwa, więc palący mieli w nosie zakaz, co nie dziwi, bo piwo i papieros, zwykle ”idą” w parze.. Jest zasada niepisana, – jeśli nie możesz czegoś zwalczyć, zminimalizuj skutki. Minimalizacją, byłoby postawienie metalowych koszy-popielnic, co pozwoliłoby na utrzymanie estetyki obiektu. Dziwi mnie, że nikt dotąd tego nie zrobił, po każdym meczu, na posadzce werand/korytarzy stadionu zostają pety. Nie pali się na trybunach, ale okalające promenady – to już inna sprawa. Z ogromną rzeszą kibiców, raczej się nie walczy, ale można zadbać o kulturę bytu, tu wystarczyłyby właściwe pojemniki na odpadki, typu pety. Od dawna tu przyjeżdżamy i nadal nikt tego nie zorganizował w zakresie estetyki, a to tak niewiele, ale chyba za wiele, dla administratora obiektu.
Kilka dni wcześniej kupiłam spódniczkę, która w domu okazała się, nie do końca tym, czego oczekiwałam, więc udałam się do HM-u, aby dokonać, ewentualnej wymiany lub odzyskać gotówkę. Nie było najmniejszego problemu, znów wyszłam ukontentowana. Najpierw zgłosiłam pracownicy cel wizyty, która poprosiła, abym rozejrzała się po sklepie, jeśli nie znajdę oczekiwanego fasonu/koloru, wówczas dokona zwrotu gotówki. Zaprowadziła mnie, także do miejsca, w którym znajdowały się spódnice. Kilka fasonów wzięłam do przymierzalni, gdzie dokonałam ostatecznej decyzji. Tak powinno być w każdym sklepie – pełne zadowolenie dla klienta. Nie wyszłam z gotówką, wyszłam z inną spódnicą, co bardzo mnie satysfakcjonowało. W tym dużym i uporządkowanym sklepie, organizacja handlowa jest bez zarzutów.
Znów zawitaliśmy do Galanta na pstrąga z grilla z dodatkami, znów obsłużył nas postawny szef, miły człowiek o radosnym usposobieniu, skłonny do ”luźnego”, żartobliwego dialogu. Świetnie u-grillowany strąg z dodatkami, ceny nie niskie, ale warte, jakości i estetyki podania. Otoczenie urządzone pomysłowo i wygodnie dla goszczących tutaj. Miejsca, zarówno wewnątrz lokalu, jak i na zewnątrz, pod rozłożystymi parasolami. Obszerny parking pozwala na bezpieczne pozostawienie samochodu, na jednym z wyznaczonych miejsc i, nie tylko. Dekoracyjne motywy roślinne, kominek, rzeźba wędkarza ”w akcji” i inne dodatki, są dopełnieniem całości, przyjemnego wizerunku i sympatycznej atmosfery.
Cele moich wizyt, na stacjach paliw Orlenu są zwykle podobne, jeśli nie takie same, ale tym razem, skorzystałam z poszerzenia o myjnię, aby nadać blask koloru na samochodzie. Ta myjnia przeszła niedawno gruntowną modernizację, wymieniono wszystkie urządzenia, stworzono nowoczesną funkcjonalność. Pojawił się program z dodatkowym, ekstra woskowaniem i większą ilością punktów w programie lojalnościowym. Klient witany jest tu z uśmiechem, klienta się szanuje, a estetyczny wygląd jest standardem wizerunkowym. Pracownik podjazdu, Paweł, doglądał także myjni, był do dyspozycji w każdym momencie, choć czuwał głównie przy dystrybutorach. Stąd można odjechać, ”jedynie” zadowolonym.
To taki bardzo przyjemny pub/pizzeria z bardzo miłą obsługą, bardzo sprawną w przyjemnym otoczeniu wnętrza. Wybraliśmy się na pizzę w gronie znajomych, byliśmy większą grupą, więc zezwolono nam na połączenie stolików. Duży wybór rodzajów m.in. pizzy i napojów, podane estetycznie, smakowało wyśmienicie. Choć menu, to tylko harmonijkowa-te kartki, jakoś nam nie przeszkadzało. Lokal nie jest nader dostojny, ale przyjemnie się prezentuje, taka trochę starsza architektura z łukami i wypukłościami ścian oraz estetycznie zaaranżowanym wystrojem wnętrza. Składa się z kilku lokali, my zajęliśmy miejsca w pomieszczeniu z barem. Trochę chwiejące się krzesełka były jak ”znak czasu”. Niezależnie od tego, miło spędziliśmy tutaj popołudnie, 8 IX.
Z wizyt na tym Orlenie, zwykle bywam zadowolona, dzięki bardzo dobrej, sprawnej organizacji placówki i przyjemnej atmosferze, tworzonej przez pracowników. W dniu 7 IX, znów się zatrzymałam, skorzystałam z kilku ofert, nie tylko zakupów. Widoczne były: ład, porządek i estetyka w każdej części. Tu pracownicy nie marnują czasu, mają pieczę nad swoimi stanowiskami, chętnie i uczynnie służą klientom, mają odzież firmową, stosowną do wykonywanych czynności. Przy stanowisku kasowym, gdzie finalizowałam płatność, tego dnia była dziewczyna o rzadkim imieniu – Afrodyta, miła, uśmiechnięta, zadbana, swoje powinności wykonała sprawnie z zachowaniem taktu i kultury, sympatycznie pożegnała.
Parę dni wcześniej kupiłam w Auchan artykuł, który, zwykle kupuję w innej placówce (niespożywczy, aczkolwiek zużywający się) i okazał się on, bardzo dobrej jakości, więc korzystając z okazji pobytu w okolicy, wstąpiłam, aby wziąć kilka sztuk. Ład i porządek oraz przejrzystość sklepu były pierwszym, rzucającym się w oczy wrażeniem, czemu wyraz już dałam w poprzedniej wizycie. Uczynność pracowników, także była ”na poczekaniu”. Nieco więcej czasu poświęciłam na zorganizowaną tutaj, część wyprzedażową i kilka artykułów okazało się przydatnych. Niestety, znów trafiłam na kasjerkę, która w ogóle nie była zainteresowana programem skarbonki, a gdy podałam jej kartę, wręcz zwróciła uwagę, że jeszcze nie teraz. Dopiero, gdy powiedziałam – to skarbonka punktowa; usłyszałam – aha. Trochę ją to zmieszało, ale zrobiła, co trzeba, (co jakiś czas ma to miejsce w tym Auchan).
Chrząstowicki Orlen mieści się przy trasie głównej, którą bardzo często podróżuję, w ostatnim okresie, więc bywam tutaj na krótki postój, korzystając z ofert handlowych, czasem usługowych. W dniu 7 IX, trafiłam na moment ”wzmożonej” obecności tankujących i widać było, wyraźną aktywność pracownika podjazdu, który swą uczynnością, wypełniał swoje powinności, w pełni kultury, taktu i przychylności. Podobną postawę prezentowali pracownicy sklepu/kasy, eleganccy, uśmiechnięci i taktowni, profesjonalnie traktujący klientów. Okalający teren jest dość rozległy, co daje możliwość, dłuższego postoju dla tirów i nie zakłóca to, organizacyjnie Orlenu. W ogólnym ”wyrazie”, jest tutaj estetycznie – ciekawe akcenty/klomby na zewnątrz, pachnąca, nowoczesna toaleta, przestrzeń i przejrzyste ekspozycje artykułów handlowych.
Wizyta w tym sklepie – przypadek, zupełnie nieplanowana, to moja znajoma szukała butów, a z zakupem, wyszłyśmy obie, zyskując 20% rabatu, choć pamiętam czasy, gdy rabaty bywały tu intratniejsze. Obuwie i dodatki, oferowane w sprzedaży były uporządkowane asortymentami, było tu czysto i przejrzyście, bardzo jasno, tylko za małe lustra mają i umieszczone dość niefortunnie, nie można zobaczyć całej postaci, a szerokość alejki jest zbyt mała na przeglądanie, trzeba stać niemal przy lustrze. Bardzo miłe i uczynne, były sprzedawczynie, chętnie służyły pomocą, a finalizująca zakup, poinformowała o czasie obowiązującej, ewentualnej reklamacji.
Restauracja Krawczyka – Sami Swoi, w CH Auchan ma bogate menu obiadowe, z czego skorzystaliśmy, w dniu 6 IX. Miła i grzeczna, sprawna obsługa, to dwie sympatyczne dziewczyny, które sprawnie zorganizowały obsługę, uzupełniając się wzajemnie – jedna przygotowywała potrawy, zgodnie z oczekiwaniem klientów, druga kasowała. Zanim znajomi otrzymali swoje potrawy z tureckiej gastronomii, my swoje, kończyliśmy konsumować. Tu w Auchan są stoliki, skupiające konsumentów/klientów różnych gastronomii, znajdujących się w centrum handlowym. Zwykle w Sami swoi jadam naleśniki ze szpinakiem, tym razem wzięłam coś innego, też byłam usatysfakcjonowana.
Bardzo pomysłowo zorganizowany jest sklep z pamiątkami na Zamku w Książu, mieszczący się u wyjścia z zamku (po jego zwiedzaniu), na tarasy zamkowe. Właściwie są tutaj dwa stoiska sklepowe, są ławo-stoły z ławkami, taka namiastka rycerskiego nastroju, dopełniona rycerskim strojem jednego sprzedawcy, mężczyzny o pogodnym nastroju, bardzo przyjemnego w kontakcie. Wszystko, co stoiska miały w ofercie, łączyło się, głównie z zamkiem (breloczki, postaci rycerzy, kubki, kusze, łuki, stroje rycerskie dla dzieci, etc), nawet ręcznie malowane, bardzo efektowne filiżanki. Zanim weszliśmy na tarasy zamkowe, zrobiliśmy zakupy pamiątkowe, w bardzo sympatycznej atmosferze, choć ceny były ”no, no, no…”.
W niedzielę, 6 września wybraliśmy się do zamku w Książu, wraz ze znajomymi. Była to decyzja at’hoc. Z uwagi na duże zainteresowanie turystów i, tym samym, długie kolejki do kas (są tu dwa okienka kasowe), nie ”załapaliśmy” się na godzinę wejścia-zwiedzanie z przewodnikiem, co daje szerszą opcję wraz z wejściem do podziemi. To zapewne, w związku z głośną w kraju historią, zlokalizowania, tzw. ”złotego pociągu” z okresu II wojny światowej, nieopodal Książa. Na kolejny czas z przewodnikiem nie chciało nam się czekać, więc zakupiliśmy bilety na samodzielne zwiedzanie, w których jest zawarta opcja zwiedzenia palmiarni w Lubiechowie, nieopodal Książa. Dobrym rozwiązaniem jest fakt, że do Palmiarni można udać się z tym biletem, w ciągu najbliższego roku. Pani w kasie była tak miła, że udzielała wszelkich, niezbędnych informacji i odpowiadała na każde zadane pytanie. Przy okienkach kasowych były tez liczne fiszki i materiały reklamowo informacyjne. Miło było, znów przejść się zamkowymi pomieszczeniami, po-obcować z historią, sięgającą XIII (od drewnianego po murowany kompleks) wieku, co można było poczytać na tablicach informacyjnych, a część usłyszeć także od przewodników, oprowadzających inne grupy. Pracownicy ochrony, z dystansem i taktem mieli pieczę nad eksponatami kolejnych pomieszczeń. Oznaczone kierunki zwiedzania, dają możliwość obejścia zamku i jego tarasów, także bez przewodnika. Zamek Książ jest dobrą opcją spędzenia czasu, podczas pochmurnego, deszczowego dnia, a takim był 6 września. Warto tu przyjechać, nie było to nasza pierwsza wizyta tutaj.
Ta stacja paliw, sieci BP, powstała niedawno w pobliżu bramek wjazdowych na A4, SPO Przylesie. Jest widoczna z daleka, dzięki jaskrawym barwom firmowym, zwłaszcza zieleni i rozległemu terenowi. Wstąpiliśmy tutaj, rankiem 6 IX, obsługę kasową stanowiła miła i grzeczna pracownica, która poprosiła koleżankę, aby mnie obsłużyła, ponieważ poprzedzający klient, zakupił znaczną ilość H-Dogów, które musiała przygotować. Zadbano, abym nie czekała z moim zakupem. W pomieszczeniu obsługi, będącym jednocześnie sklepem, jest dużo miejsca, oferty handlowe prezentują się przejrzyście, są podzielone asortymentami, oddzielną część sklepu, zajmuje motoryzacja. Estetycznie wyglądało także, zaplecze sanitarne. Ogólnie – bardzo przyjemne wrażenie.
Tej stacji paliw nie widać okazale z obwodnicy miasta, jedynie logo na wysokim maszcie, ponad ekranami dźwiękochłonnymi i małe tabliczki, informujące o zjeździe, tylko z jednego pasa ruchu. Zdarza mi się zatrzymać tutaj i korzystać z dostępnych ofert, zwykle dotyczą one gastronomii (kawa, jakaś przekąska), sanitariatów, czasem jakichś drobnych zakupów. Tankowania, raczej tu nie dokonuję. Chyba nie ma tutaj pracownika stanowiskowego na podjeździe, wprawdzie rzadko tu bywam, ale kogoś takiego - nie widziałam, a inni kierowcy, sami tankowali swoje samochody. W dniu 5 IX, obsługę sklepu stanowiły dwie młode osoby: sympatyczna dziewczyna i chłopak z plakietką ”uczę się”, który, raczej asystował niż samodzielnie zajmował stanowisko. Nie było zbyt wielu klientów, więc sprawność obsługi była zachowana. Panował tutaj, także ład i porządek handlowo obsługowy, mogłam kupić ”dobrą” kawę (Orlen-y mają jedna z lepszych) i gorącą kanapkę z dodatkami – na życzenie.
Dzięki przejrzystym prezentacjom i przestrzeni dla klientów, można tu sprawnie, wygodnie wziąć z półek, koszy czy chłodni, potrzebne artykuły. Wstąpiłam do tego PM, wieczorem 4 września, było czysto, dostępne kosze na zakupy i doświadczyłam przychylności personelu sklepowego, także w sprawnie zorganizowanej obsłudze kasowej. Sporo atrakcyjnych cen, zachęcało do kupna, zwłaszcza artykułów szkolnych, mnie jednak, bardzo zadowoliły promocje wyrobów cukierniczych. Polo Market ma bardzo dobrego dostawcę-cukiernika i, tym samym, wyśmienite ciasta.
Przynajmniej raz w miesiącu, jestem klientem KFC i najczęściej, w zakupie realizuję zestaw - kubełek skrzydełek z kurczaka. Zawsze są pyszne, gorące, chrupiące, podane zgodnie z życzeniem kupującego – na wynos lub na miejscu. W dniu 4 IX obsłużyła mnie Ewa, nie czekałam za długo na obsługę, tu rotacja odbywała się sprawnie, a zamówienie przygotowane miałam w międzyczasie płatności, proponowano mi atrakcyjne cenowo dodatki, panowała przyjemna atmosfera, w otoczeniu ładu i porządku.
Rewelacyjna obsługa – drobnej budowy Agnieszka z wielkim zasobem wiedzy o sprzedawanych produktach kosmetycznych, pielęgnacja nie ma dla niej tajemnic, grzeczna, uśmiechnięta, elegancka, zadbana. Nie-tanie produkty, przy atrakcyjnych rabatach są godne polecenia, tym bardziej, że ich jakość jest bezprecedensowa. Tu otrzymałam nową publikację-poradnik, przy okazji robionych zakupów, a w sklepie było, jak zawsze, czysto przejrzyście i estetycznie, choć jest on stosunkowo nieduży.
Krótki przystanek, bardzo sympatyczna, przyjazna atmosfera, kompetentni pracownicy, ład, porządek i estetyka. Nic dodać, nic ująć, 4 IX, tego warto doświadczyć. To była kolejna, bardzo udana wizyta na tej stacji paliw Orlenu, warta pochwały i słów uznania, za przyjemny pobyt – przystanek w drodze. Tu klient, zawsze jest najważniejszy.
Zawsze wydawało mi się, że dana sieć sklepów ma w każdej placówce takie same promocje cenowe. Tymczasem przekonałam się, że jest inaczej, przynajmniej w Biedronkach. W tej Biedronce, jakiś czas temu kupiłam bambusowe pojemnik do szafy w obniżonych atrakcyjnie cenach. Okazały się wygodne więc uznałam konieczność zakupu dodatkowego, po co m.in. udałam się w Niemodlinie i Grodkowie, gdzie okazało się, że nie ma obniżek, więc nie kupiłam W dniu 3 IX, w tej opolskiej Biedronce znów kupiłam takie same pojemniki i były, nadal w obniżonych cenach. Ten bardzo duży sklep (6 stanowisk kasowych), prezentował się w idealnym porządku, nie tylko prezentacji ofert handlowych, długie alejki miały, co kawałek, przejścia do sąsiednich, pracownicy byli chętni i uczynni, a kasjer Sylwia, traktowała klientów z kulturą, zapraszając na kolejne zakupy. W ogólnej organizacji kas, pełna sprawność, co chwilę jakiś pracownik zapraszał do innej kasy, aby upłynnić rotację klientów.
Trafiłam na fajne promocje w Auchan i w dodatku część, były to artykuły, które zamierzałam kupić. W klepie panował ład i był porządek, a jedna z pracownic, ochoczo służyła mi swoją pomocą, bo szukałam kawy bezkofeinowej. Informacje tematyczne działów nad główną aleją, pozwalają wejść w alejki po właściwe artykuły, co jest komfortowym aspektem dla klientów. Stragan świeżych owoców i warzyw, wyglądał okazale, był też uczynny pracownik. Dużo okazyjnych cen, zachęcało do kupna, w różnych działach. Bardzo elegancki i grzeczny był kasjer w 17-ce (biała koszula i krawat u mężczyzny, zawsze dodają powagi/dostojności), witał z uśmiechem, potem sympatycznymi życzeniami kończył obsługę klientów.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.