Szukam od jakiegoś czasu dobrej szkoły językowej. Mój wybór padł na szkołę TFLS. Szkoła ma bardzo dobrą reklamę w w Warszawie. Bardzo często otrzymywałem na ulicy ulotkę reklamującą szkołę. Przed udaniem się do szkoły, wszedłem na ich stronę internetową. Strona jest bardzo ładna, przejrzysta, bardzo łatwo znaleść interesujące nas informację np: jaki program poznajemy na danym poziomie kursu. Strona poprostu robi wrażenie. Po zapoznaniu się z cennikiem zadzwoniłem do szkoły, aby potwierdzić czy wszystkie ceny są aktualne. Pani przez telefon potwierdziła wszystkie ceny i zaprosiła mnie do sekretariatu szkoły na ulicy Boduena 4 na napisanie testu sprawdzającego ponieważ tylko tam można zapisać się do szkoły. Przyjechałem do szkoły na wyżej podany adres wówczas zaczeły się schody. Przywitał pan na recepcji, który zapytał mnie czym można służyć. Odpowiedziałem że chciałbym napisać test sprawdzający, pan skierował mnie do pokoju obok mówiąć, że tam się już panem zajmą. Wszedłem do pokoju, siedziało już tam parę osób wstała młoda dziewczyna zapytałą mnie czym może służyć. Powiedziałem, że chcę napisać test z angielskiego a ona na to: pan na lektora? ja mówie nie, że na słuchacza, a ona aha to proszę pan siada przy komputerze. Trochę mi się wydało to dziwne że ludzię chętni na słuchaczy piszą test w tym samym pokoju co kandydaci na lektorów w tej szkole. Po napisaniu testu pani z wynikiem testu skierowała mnie do następnego pokoju gdzie powiedziała że czeka mnie jeszcze rozmowa z metodykiem. Nie powiedziała, gdzie go mam szukać. W pokoju siedziało około 10 osób chętnych zapisać się na kurs, a na przeciwko nich siedziały trzy młode dziewczyny przyjmujące interesantów. Z moich obserwacji miały strasznie olewczy stosunek do interesantów. Pracowały straszie wolno, jak by nie mogły zorganizować sobie pracy. Po odczekaniu w kolejce około godziny wreszcie udało mi się dostać do jednej z dziewczyn, od której się dowiedziałem że rozmowę z metodykiem odbywa się w następnym pokoju a ona podpisuę umowy na dany kurs. Po odczekaniu jeszcze około 15 minut, wreszcie dostałem się do tego pokoju, gdzie rozmawiało się z panią metodyk. Rozmowa z panią metodyk trwała około 10-12 minut, gdzie pani stwierdziała na jaki poziom kursu powinienem się udać. Powiedziała też że mogę wziać udział w jednej bezpłatnej lekci,aby stwierdzić czy dany poziom mi odpowiada. Z pani metodyk byłem zadowolony, nie miałem jej nic do zarzucenia. Natomiast obsługa dziewczyn w tym sekretariacie była tragiczna. Musiałem znowu czekać w kolejce, teraz około pół godziny, w sumie od chwili kiedy przyszedłem do szkoły napisać test siedziałem już tam 2 godziny. Kiedy wreszczcie znowu udało mi się dostać się do jednej z tych dziewczyn, okazało się że są nieścisłości z tym co mówiono mi o cenach kursów przez telefon. Okazało się, że kurs w cenie 739 zł za semestr jest tylko do godziny 14, natomiast od póżniejszej godziny jest droższy. Natomiast pani przez telefon poinformowała mne że cena kursu tj. 739 jest nie zleżnie od godziny. Powiedziałem, że muszę się zastanowić i podziękowałem. Strasznie się zraziłem obsługą klienta w tym sekretarcie, dziewczyny rozmawiają w sposób obojętny z klientem wogóle im nie zależy czy ktoś się zapisze na kurs czy nie. Jak wychodziłem z tego sekretariatu po prawie 2 godzinach to strasznie mnie bolała głowa od tego wszystkiego. Jeśli nauka w tej szkole wygląda tak samo jak obsługa w sekretariacie to ja dziękuje bardzo. Pierwsze wrażenie jest najważniejsze, a ja przez te panie z sekretariatu zraziłem się do tej szkoły. Niestety nie wypowiem się jaki prezentują poziom kursów, ponieważ nie zapisałem się do tej szkoły.
Cukiernia mieści się na górnym poziomie obok sklepu obuwniczego i butiku, na przeciw drzwi wejściowych.
Miałam ochotę na kawałek dobrego ciasta, więc podeszłam. W chłodniach znajdowało się kilkanaście rodzajów ciast. Ze względu na późn ą porę z niektórych z nich zostały już tylko małe kawałki. Z tyłu prześwity na półkach. Po prawej stronie stoliki, gdzie można sobie usiąść. Jeden z nich tylko zajęty.
Za ladą znajdowały się 3 ekspedientki. Jedna z nich obsługiwała niezbyt zdecydowaną panią, dwie pozostałe rozmawiały ze sobą odwrócone tyłem. Jedna z nich zorientowała się, że czekam, aż ktoś się mną zainteresuje, biorąc pod uwagę, iż doszła następna klientka. Zostałam zapytana, co sobie życzę. Wymieniłam rodzaj ciasta. Ekspedientka nie za bardzo mogła je zlokalizować, więc wskazałam palcem. Zapytałam się również, czy w/w produkt zawiera orzechy i sama sobie zaczęłam głośno odpowiadać, że chyba nie. Nastała konsternacja, po czym w wielką niepewnością otrzymałam odpowiedź, że ciasto nie zawiera orzechów.
Ciasto zostało ukrojone i położone na brudnej wadze (leżały na niej okruchy z poprzednich). Należność miała być nabita na kasę, ale okazało się, iż jest zblokowana przez poprzednią sprzedawczynię, która jeszcze nie skończyła obsługiwać poprzedniej klientki. W zaistniałej sytuacji produkt został przełożony na drugą wagę, która też nie była do końca wymyta, lecz rozmazana brudną szmatką.
Po czym ciastko zostało spakowane do eleganckiego kartonika i w firmową siateczkę. Zapłaciłam, podziękowałam i poszłam do domu z niesmakiem.................
Sklep położony z dala od hałaśliwego centrum, blisko małej stacji benzynowej. Przed marketem jest mały parking, ale zawsze jest gdzie zaparkować. Wchodząc do sklepu czuje się lekki smrodek, nie wiem co to za zapach, ale mi się nie spodobał. Wnętrze sklepu jest dziwne, bardzo niewymiarowe. Idąc tam z małym dzieckiem, możemy je zgubić. Towar nie jest ładnie poukładany, a można rzecz nawet że jest porozrzucany. Sklepowe są miłe i przyjemne, ale kasy wyglądają dziwnie. Podłogę w sklepie należałoby porządnie umyć co jakiś czas. Poza tym sklep mnie rozczarował. I w jaki sposób może pozyskać nowych klientów?
Zakupy w tym supermarkecie zaskoczyły mnie. Pomieszczenie na półki sklepowe się powiększyło. Mimo tego nic więcej się nie zmieniło rozstawienie półek jest takie samo mimo większej powierzchni sklepowej. Poprawił się porządek w sklepie i brak opakowań po produktach. Obsługa i stanowiska kasowe są również bez zmian.
Robienie zakupów w Auchan nie sprawia żadnych problemów. Dużo miejsca i dobrze rozmieszczone półki z produktami. Mimo tej późnej pory ład i porządek. Wadą tego jak i innych supermarketów jest mała ilość kasjerek. Kończąc zakupy ostatkiem sił dochodząc do kasjerki słyszę opryskliwym tonem że ona już nie będzie mnie obsługiwać bo jest 22:00 a ja mam wyłożony towar na taśmę. Przy tak nieprzyjemnej obsłudze ręce mi opadły i zacisnęły się zęby. Pani odpuściła i koniec zakupów.
Przy podpisywaniu umowy o założeniu konta każdy przelew miał być autoryzowany tak się jednak nie dzieje. Na początku umowy tak się działo a później nieco rzadziej. w obecnym czasie nie dostaje żadnych powiadomień autoryzacyjnych. jestem z tego powodu bardzo niezadowolony gdyż jest wiele kradzieży drogą elektroniczna.
Sklep mieści się w centrum handlowym, przy hipermarkecie Carrefour.
Jest niedziela, środek dnia, więc w sklepie jest bardzo dużo klientów. Przy wejściu od razu rzuca się w oczy brudna wykładzina (na podłodze jest mnóstwo śladów obuwia oraz zniszczonych paragonów). W pozostałej części sklepu nie zauważyłem podobnych uchybień.
Sklep podzielony jest na kilka działów, a przy każdym z nich znajduje się stanowisko, gdzie pracują Doradcy Klienta. Bardzo łatwo można ich znaleźć dzięki dużym, czytelnym oznaczeniom stanowisk oraz ich charakterystycznych strojach. Na każdym dziale pracowało przynajmniej dwóch Doradców.
Byłem świadkiem dwóch, krańcowo odmiennych sposobów obsługi klientów. Doradca z działu RTV w sposób bardzo zaangażowany tłumaczył klientom zalety korzystania z telewizorów LCD i projektorów. W czasie tej rozmowy dało się odczuć, że jest ekspertem w swojej dziedzinie. Jasnym i konkretnym językiem odpowiadał na wszystkie pytania zainteresowanych klientów. Służył przykładami z własnego doświadczenia, sugerując czym on się kierował w wyborze sprzętu oraz jak należy właściwie ustawić dany produkt.
Zupełnie odmiennie zachowywał się Doradca z działu "Komputery". Klient tłumaczył, że chciałby w sposób bezprzewodowy korzystać z Internetu w swoim laptopie. Klient nie był zbytnio zorientowany; przywoływał tylko pojęcia typu: ruter, wifi, bluetooth. Doradca był zirytowany "niewiedzą" klienta, zasugerował by ten zakupił sobie dostęp do internetu u jednego z operatorów telefonii komórkowej. Klient nie zrozumiał tego stwierdzenia, drążył temat, jednak Doradca nie potrafił (nie chciał) dokładnie wyjaśnić swoich propozycji. Na koniec powiedział klientowi: "skąd chce Pan wziąć Internet z powietrza?". Klient odszedł jeszcze bardziej zdezorientowany, niż przed rozmową z Doradcą.
W sklepie jest bardzo duży wybór sprzętu RTV i AGD. Sklep jest bardzo dobrze zatowarowany, nie zauważyłem dużej ilości pustych miejsc na półkach, czy wymieszanych artykułów.
Kiedy dokonywałem zapłaty za zakupy wszystkie kasy były otwarte, przy każdej z nich kolejka składała się z nie więcej niż trzech osób.
Pani przy kasie była bardzo miła: podziękowała za zakupy i życzyła mi miłego dnia.
Sklep jest nowy, czysty i schludny. Na zewnątrz, przy parkingu niezbyt czysto, ale trwają jeszcze prace wykończeniowe, więc nie poczytuję tego za niedociągnięcie. Kolorystyka i wystrój nie drażnią oka. Chciałem kupić długi kabel lub przedłużacz USB. Pokręciłem się trochę przy kablach, nikt się mną nie zainteresował więc po paru minutach sam zagadnąłem sprzedawcę. Zacząłem co prawda od tego, co potrzebuję, ale w trakcie rozmowy wyjaśniłem też do czego konkretnie (!) jest mi ów kabel potrzebny. Po konsultacji kupiłem przedłużacz. Niestety w domu okazało się, że nie działa. Po rozmowie z biegłym w temacie komputerów znajomym dowiedziałem się, że mam nieodpowiedni kabel. Jak mi wyjaśnił, potrzebuję kabel USB aktywny, a nabyłem kabel pasywny. Sprzedawca najwyraźniej tego nie wiedział. 16 listopada około godziny 13.00 wróciłem do sklepu. Wyjaśniłem sprzedawcy (już innemu) w czym problem. Początkowo był sceptyczny i twierdził, że nie ma czegoś takiego jak kable USB aktywne. Jednak, zgodnie z moją sugestią, sprawdził w Internecie i po chwili przyznał mi rację. Kabli aktywny nie było w asortymencie, więc udałem się do punktu obsługi klienta. Tu po kolejnych wyjaśnieniach zwróciłem kabel i bezproblemowo otrzymałem zwrot pieniędzy.
W dniu dzisiejszym udałem się na zakupsy do sklepu Netto. W sklepie jak zwykle jeden wielki bałagan, kartony porozrzucane na podłodze, uniemożliwiają swobodnie przejść. Po podejściu do kasy pracownik Pani M., przywiatała mnie "dzień dobry". Była miła, sympatyczna, uśmiechnięta. Na koniec powiedziała życzę Panu miłego dnia.
Jestem z nimi już ponad czterey lata,pomogli w rozwoju mojej firmy mają Plan Finansowania Biznesu.Nazywam ich Moim Bankiem i tak się u nich czuje.Staneli na wysokości zadania gdy brakowało mi środków na realizacje moich planów związanych z rozwojem mojej firmy.Obsługa godna polecenia,mają odpowiedż na każde pytanie związane z oferowanymi produktami .
Obserwacja dotyczy stacji nr 108. Stacja jest niewielka, ma 3 dwustronne dystrybutory obsługujące dwie alejki. Pierwszy dystrybutor ma zarówno Pb jak i ON, drugi ma tylko benzynę, trzeci tylko olej napędowy. I tu mam uwagę - w alejce po lewej stronie, jeśli przy pierwszym dystrybutorze stanie większe auto (bus, ciężarówka), to jest za mało miejsca, żeby dostać się do pozostałych dystrybutorów. Można by tu trochę poszerzyć dojazd - jest na to miejsce. Stacja, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz, jest czysta i schludna, ma przyjemną dla oka kolorystykę. Ceny paliwa są niższe niż w pobliskich miastach, a jakość paliwa jest dobra. W środku są dwa stanowiska kasjerskie. Obsługująca mnie młoda kobieta była uprzejma (dzień dobry, proszę, dziękuję, do widzenia) i sympatyczna. Płaciłem kartą i PIN-pad mógłby mieć trochę dłuższy kabel. Toaleta była na zadowalającym poziomie czystości, przy umywalce było mydło i ręczniki papierowe. Mogę z czystym sumieniem polecić tę stację, ja sam na pewno jeszcze będę tu tankował.
Jest to strona ,na której można obejrzeć mnóstwo filmów - od nowości po starocie.
Witryna jest przejrzysta ,świetnie zbudowana ,bardzo łatwo się po niej poruszać.
Filmy są skatalogowane i opisane.
Po rejestracji i logowaniu można bezpłatnie obejrzeć film.
Minusem tego darmowego kina jest przerywanie obrazu po 53 minutach ,aby po 70-kilkuminutowej przerwie móc znowu oglądać.
Dla niecierpliwych istnieje opcja z wykupem abonamentu - wtedy można oglądać bez limitu czasu.
Zdarza się ,że są zakłócenia związane z odbiorem obrazu.
Jak dla mnie jest ,to ciekawa strona.
Znalazłam na niej naprawdę interesujące filmy.
Drogeria/perfumeria posiada bardzo miłą obsługę. Produkty są dobrze weksponowane. Obsługa jest żywą reklamą produktów. Wygląda zawsze nienagannie (odpowiedni makijaż, włosy) co sprawia, że klient może wizualnie zobaczyć zastosowanie kosmetyków tam sprzedawanych.
Zaraz przy wejściu klient jest zauważany. Obsługa podchodzi z zapytaniem w czym może pomóc. Czasem może być to drażniące, gdyż klient chce najpierw rozejrzeć się po drogerii.
Wiedzę i kompetencje presonelu oceniam wysoko, gdyż klient zawsze może liczyć na dobór odpowiedniego dla siebie produktu. Można liczyć na fachową radę.
W empiku na ulicy marszałkowskiej szukałem filmu pt"Volver", sprzedawca w punkcie informacyjnym sprawdził w systemie i powiedział, że nie ma, ale jest dostępna jedna sztuka w empiku w złotych tarasach. Udałem się do danego salonu w złotych tarasach i w punkcie informacyjnym mówię, że mają państwo jedna sztukę filmu vover-sprzedawca sprawdzał w systemie w innym empiku. Czy mogli by mi państwo poszukać tego filmu zadałem pytanie. Obsługa z puktu informacyjnego odpowiedziała, że nie mają niestety tego filmu, mimo że jedna sztuka widnieje w systemie. Powinni z tego empiku do nas zadzwonić-powiedziała pani z obsługi. Możemy dla pana zamówić dany film, ale trzeba będzie poczekać kilka dni. Wiedziałem że obsługa trochę kłamię ponieważ sam byłem kiedyś pracownikiem Empiku i nikomu nie chciało się szukać na półce jednej sztuki, czasami bardzo trudno było znaleść jedną sztukę w sród setek innych filmów. Trochę mnie to wnerwiło, ale już nic nie powiedziałem. Była to jedyna rzecz jaka mi się niepodobała, że nikt nie raczył spróbwać poszukać filmu na półce.
Miła obsługa. Panie nie nagabywały mnie kilka minut po wejściu do sklepu. Spokojnie mogłam obejrzeć wszystkie produkty w gablotach. Ekspedientki umiejętnie odpowiadały na zadawane im pytania. Podały wskazany towar i prawidłowo obsłużyły. W salonie panował ład i porządek. Każdemu z klientów wykazały atencję.
Miła obsługa. Menu zglobalizowane. Ze względu na panujące godziny szczytu czekałam na stolik pół godziny. W tym czasie zainteresowano się mną tylko raz, ale gdy już zrobiła to kierowniczka zmiany zrobiła to umiejętnie. Przyszłam sama, ale kierowniczka, pytając o to nie użyła sformułowania: "czy jest Pani sama?" tylko zadała pytanie: "czy jest Pani jedna?"-niewielka różnica a znacznie poprawia wizerunek firmy.
Wbrew moim obawom, pomimo dużego tłoku zostałam szybko obsłużona, kelner wyrażał zainteresowanie pytając czy wszystko ok.
Jak co weekend wybrałam się na zakupy do Almy. Przy wejściu było dużo koszyków. Na dziale warzywa owoce nie musiałam długo stać w kolejce po surówkę. Pani była bardzo miła i sprawnie obsługiwała. Na piekarni jak zwykle zastałam świeże , cieplutkie pieczywo. Gorzej już z obsługą działu mięso wędliny. Zanim podejdzie do kogoś ekspedientka trzeba wystać swoje. Do tego podaje towar z taką miną jakby stała tam za kare. Nabiał jest zawsze dobrze wyeksponowany,ceny są czytelne, zawsze na swoim miejscu. Przy kasach jeden minus duże kolejki, ale złe wrażenie zatarła pani obsługująca kasę. Przywitała mnie miłym uśmiechem i słowem "dzień dobry" oczywiście zapytała też o kartę konesera. Widziała ze mam chorą rękę, pomogła spakować mi towar do reklamówki, życzyła szybkiego powrotu do zdrowia. W Almie powinno być więcej takich młodych życzliwych pracowników. Ogólne wrażenie jednak nie jest złe. Będę dalej odwiedzać Alme. Proszę tylko jeśli czyta to jakiś kierownik Stoiska mięso wędliny... niech zrobi wreszcie porządek na tym dziale, szczególnie z obsługą.
Moja obserwacja dotyczy odbioru kanałów w Cyfrowym Polsacie.
Niestety zależy on ogromnie od warunków atmosferycznych.
Jeżeli pogoda jest w normie ,jest wszystko ok.
Problem się zaczyna ,gdy aura się popsuje .Silniejszy wiatr ,opady deszczu lub śniegu i niestety sygnał zanika.
Stanowi ,to duży problem szczególnie jesienią i zimą.
Brrrr...takie było moje pierwsze wrażenie po wejściu do tego sklepu.Owszem,nie wyglądałam jak modelka,w weekendy preferuję raczej strój swobodny,sportowy,ale wzrok,jakim obdarzyła mnie pani zza kasy był mrożący.Poczułam się jak uboga krewna wypacykowanej sprzedawczyni.Odniosłam niemiłe wrażenie,że osoba ta zastanawia się,po co ja tam weszłam?...Kiedy tylko miałam okazję,kupowałam w Orsay sporo ubrań,szczególnie korzystając z wyprzedaży,ale tego dnia nie kupiłam nic.Przejrzałam półki i wieszaki,duży wybór ,ładny,modny towar,rozłozony logicznie, niewymieszany. Ceny,bez promocji,średno interesujące.Krążyłam po sklepie ok.15 minut,nikt nie zapytał,czy szukam czegoś konkretnego,czy może pomóc.Sprzedawczynie skupione były na jednej klientce,robiącej chyba większe zakupy.Inne,m.in.ja,oglądały sobie towar bez wzbudzenia zainteresowania personelu.Po kwadransie wyszłam.Nieprędko wrócę.
W ocenie jest zachowanie i wygląd personelu.Wygląd oceniam na +5,natomiast zachowanie na -3.
Nie miałam problemu z lokalizacją sklepu, gdyż znajduje się w markecie "Carrefur". Przy wejściu nikt nie nawiązał z moją osobą kontaktu wzrokowego .Dwóch pracowników obsługiwało klientów .Pozostali stali przy drewnianej gondoli gdzie znajduje się kasa .Postanowiłam dać szanse i zrobiłam ponowną obserwacją towaru .Sklep czysty , estetyczny .Personel odpowiednio ubrany , według wymogów firmy (jednakowo).Wreszcie zostałam zauważona podeszła szczupła szatynka .Przywitała się lecz , kontaktu wzrokowego nadal nie było , gdyż ekspedientka nie mogła się skupić , obserwowała notorycznie kasę obleganą przez resztę personelu .Wreszcie padło pytanie w czym mogę pani pomóc ?Stwierdziłam ,że się tylko rozglądam , po czym pani pozostawiła mnie ,nie zadając nawet pytania, za czym się rozglądam .Po chwili podszedł chłopak około 25 lat i ponowne pytanie .Wyjaśniłam ,że nie szukam niczego konkretnego tylko się oglądam.Padło pytanie , widziała pani najnowszy katalog firmy .Zainteresował moją uwagę .Był miły skupił całkowitą uwagę na mojej osobie i potrzebach jakie miałam (a obecnie nie miałam).Poszłam z ciekawości .Poinformował mnie o systemie kredytu jaki istniej w firmie gdybym się na coś kiedyś zdecydowała .Ostatecznie zdecydowałam się na pastę do czyszczenia tapicerki . Jako klient nie chciałam wyjść z pustymi rękami , ponieważ sprzedawca tak umiejętnie zachęcał do zakupów. Przy kasie powitano mnie i nawiązano kontakt wzrokowy , lecz nie podobała mi się forma kasjerki ."ma pani drobne, nie mam wydać i będzie problem ", zadałam sobie pytanie ale dla kogo ? W ostateczności nie kupiłam pasty gdyż pani nie miała wydać i nie wiedziała co ma zrobić(trwało to około 5 minut) .Pani kasjerka mimo ,ze próbowała uratować sytuacje widząc moją minę , nie zatrzymała mnie przy kasie .Zdegustowana opuściłam salon meblowy .Myślałam ,że tuż po otwarciu obsługa będzie na perfekt .Ostatecznie pożegnano się z moją osobą i zaproszono ponownie
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.