22 listopada wybrałam się z moją córką do Teatru Lalek Guliwer w Warszawie na przedstawienie pt "Bajka o księciu Pipo". 5 punktów przyznaję za profesjonalną obsługę, czystość, a także za to, że placówka jest przystosowana dla osób niepełnosprawnych. Obsługa na najwyższym poziomie, przygotowana do przyjęcia małych widzów, uśmiechnięta życzliwa, począwszy od bileterek, na szatniarkach skończywszy. Wszędzie bardzo czysto, w toaletach dostępny papier toaletowy brak przykrego zapachu. Przedstawienie było bardzo udane, dzieci były zachwycone. Oprócz atrakcji dla dzieci teatr przygotował także niespodziankę dla rodziców i podczas losowania, jedna z dorosłych osób siedzących na sali wygrała zaproszenie do pobliskiej restauracji o wartości 100 złotych. Uważam to za świetny chwyt marketingowy. Ogólnie podsumowując stwierdzam, że Teatr Guliwer to świetne miejsce na spędzenie czasu ze swoim dzieckiem.
ROBIŁAM TAM ZAKUPY PO RAZ PIERWSZY.BYŁY NIEWIELKIE,BYŁAM Z DZIECKIEM W WÓZECZKU.SZUKAŁAM PŁYNU DO PŁUKANIA SOFTLAN.NA PÓŁCE BYŁ TYLKO JEDEN ZAPACH.ZAWOŁAŁAM EKSPEDIENTKĘ.ZOSTAWIŁA WSZYSTKO(A STAŁA NA DRABINIE I UKŁADAŁA TOWAR)PODESZŁA I SZCZEGÓŁOWO OPOWIEDZIAŁA MI O PRODUKCIE,MAŁO TEGO BEZ SŁOWA POSZŁA NA ZAPLECZE I WRÓCIŁA OBŁADOWANA INNYMI ZAPACHAMI.POLECIŁA MI JEDEN,POMOGŁA Z WÓZKIEM I Z KOSZYKIEM,NIE MUSZE PISAC ZE BYŁA BARDZO MIŁA,I BYŁO TO NIEWYMUSZONE.PODOBNIE PRZY KASIE MIŁA UŚMIECHNIETA PANI KASOWAŁA TOWARY ,ZAGADAŁA...DAŁA LIZACZKA DZIECKU.NAPRAWDE ZAKUPY TAM TO PRZYJEMNOŚĆ,TERAZ JESTEM TAM CZESTO I WIDZE ZE UPRZEJMOSC OBSŁUGI NIE BYŁA JEDNODNIOWA.
Przyjechałam do tego sklepu ponieważ buty, które zakupiłam w CCC w Czeladzi były uszkodzone i zwrócili mi pieniądze. Poinformowano mnie, że w Dąbrowie Górniczej w C.H. POGORIA znajduje się sklep CCC i jest tam ostatnia para butów, które chciałam kupić. Przyjechałam tam. Wchodząc do sklepu udałam się w kierunku półek by szukać butów, które mi się spodobały. Poprosiłam o pomoc wyjaśniając o co mi chodzi. Jedna z Pań zaczęła mi pomagać szukać ale bez rezultatów. Więc poprosiłam o telefon do CCC w Czeladzi bym mogła zadzwonić ( oczywiście z mojego telefonu) i zapytać o kod by szybciej znaleźć Pani, która była za ladą popatrzyła ma mnie jak na obłąkaną i z wielką łaską i oporem napisała mi numer. Wyraz jej twarzy mówił (...a dzwoń sobie i tak nic nie załatwisz...) zero pomocy zaangażowania. Zupełnie jakby ktoś zmuszał ją do tej pracy albo jakby czuła się lepsza od innych. Brak zainteresowania, zaangażowania, zero profesjonalizmu.
oczekiwałem na swoją kolej przy kasie. Przy sąsiedniej kasie widziałem dyskutujące ekspedientki. W pewnym momencie jedna z nich odeszła od kasy i mijając wszystkie osoby w mojej kolejce podeszła do kasjerki i podała butelkę alkoholu do skasowania. Kasjerka bez zmrużenia oka i słowa przepraszam obsłużyła kolerzankę.
W międzyczasie przy sąsiedniej kasie wzywano przez megafony pracownika, który miał imieniny.
Gdy przyszła kolej na mnie pojawił się kolejny klient. Ponieważ równolegle pojawił się wzywany pracownik, kasjerka powiedziała do klienta za mną by poszedł do drugiej kasy. Rozpoczęła też kasowanie moich produktów. W momencie zliczania pieniędzy przy kasie pojawiła się pracownica, która wcześniej kupowała alkohol. Jak poprzednio, nie używając słowa przepraszam, nic nie tłumacząc rozpoczęła konwersację z kasjerką. Na uwagę zareagowały pretensjami i wyraźnie były urażone. Na zdecydowaną prośbę o zakończenie obsługi i niestosowność zachowania zaczęły ostentacyjnie okazywać swoje zirytowanie moimi pretensjami. Do dyskusji włączyła się jazgotliwie ekspedientka z drugiej kłasy niegrzecznie komentując moje pretensje. Panie nie zraziły się moim stanowczym oczekiwaniem właściwej obsługi i z lekceważenim stwierdziły, że mogę iść na skargę do akwarium (biuro) lub przekazać ją panu, który był zainteresowany odbiorem butelki ale jednocześnie był jakimś przełożonym pań. Jeżeli prawdą było to, że pan jest przełożonym to jego neutralna postawa wobec zachowań jak z targowiska wiejskiego jest trudna do zrozumienia.
Na półkach brakowało towaru, były duże kolejki do kas. W stoisku mięsnym była bardzo nie miła obsługa-tak jakby kazali tej Pani tam pracować. Dużo towarów było porozrzucanych, poprzestawianych na inne regały.
Dnia 30.11.2008 byłem w sklepie EURO RTV AGD, jakość obsługi była na bardzo niskim poziomie. Chiałem kupić nawigację samochodową, jednak aby porozmawiać z pracownikiem obsługującym to stoisko musiałem czekać 20 min- gdyż były, aż takie kolejki. W kasie było również bardzo dużo osób. Pomimo tych kolejek obsługa była miła i uczynna.
pracownica działu zajmującego się obsługą działu papierniczego na pytanie o lokalizację nalepek z literkami wskazała sąsiednią alejkę. Proszona o wskazanie dokładnego miejsca stwierdziła, że nie wie gdzie one leżą. Zapytana o to kto ma wiedzieć odpowiedziała, że są tysiące artykułów więc nie musi wiedzieć. Zareagowała dopiero na pytanie o telefon do dyrektora hali. Dopiero sugestia poproszenia szefa o pomoc sprawiła, że pracownica trafnie pokazała miejsce, w którym leżały nalepki.
Wiele razy korzystałem z oferty sklepu Avans i zawsze byłem podd wielkim wrażeniem. Tak samo było i tym razem, perfekcyjnie przygotowane osoby do obsługi, jedyne co mnie razi to mało miejsca.Oczywiście zakup który założyłem został zrealizowany a ja od momentu wejścia do sklepu wiedziałem że wyjde z aparatem który potrzebowałem.
Przy wejściu do lokalu stało dwóch ochroniarzy, którzy bardzo nieprzyjaźnie obchodzili się z każdym z gości. Po wejściu do środka zobaczyłem tłumy osób, które stały w oczekiwaniu na swój napój przy barze. Barmani obsługujący gości niezbyt kwapili się z do przyjmowania zamówień a ich ruchy były bardzo powolne.W praktyce powodowało to coraz większe kolejki gromadzące się przy barze. Na szczęście DJ który dbał o oprawę akustyczną imprezy popal się niebywałym gustem puszczając naprawdę dobra muzykę. Był to jednak jeden z nielicznych pozytywów tego wieczoru.
Wizyta w restauracji Sphinx zachęciła mnie do częstego korzystania z niej.Jedzenie pyszne,nie drogie,obsługa miła ,nie długi czas oczekiwania na realizację zamówienia.Podanie danie wyglądało apetycznie i smacznie.Smakowało wyśmienicie.
Wnętrze solarium wyglądało bardo schludnie. Ściany były bardzo ciekawie ozdobione i pomalowane w przyjemnych jasnych kolorach. Pani która zajmowała się obsługą niestety nie sprawiała już tak dobrego wrażenia jak wnętrze lokalu.Jakby od niechcenia przyjęła ode mnie pieniądze za wykupione minuty i tonem niezbyt przyjaznym prowadziła ze mną rozmowę na temat mojego wybory łóżka. Zachowywała się tak, jakbym sprawił jej przykrość odwiedzając solarium tym samym zmuszając ją do wysiłku. Poza obsługą tej wyjątkowo niemiłej pani cały pobyt w solarium był bardzo udany. łóżka były bardzo wygodne, lampy były naprawdę mocne a całe wnętrze było zaprojektowane z myślą o jak największej wygodzie odwiedzających ją gości.Szkoda tylko, że dobre wrażenie z pobytu zaciera niedbała i niemiła obsługa pracownika.
W kolejce stało sporo osób ale mimo to każda z kasjerek obsługujących gości bardzo szybko realizowała każde zamówienie czym skracała gościom czas oczekiwania. Moje zamówienie zostało zrealizowane w błyskawicznym tempie, a kasjerka była bardzo uprzejma. do zamówienia otrzymałem odpowiednią ilość serwetek a danie było cieple i smaczne. W restauracji panował idealny porządek.
Treść obserwacji usunięta na podstawie art. 14 ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz. U. z 2002 r., Nr 144, poz. 1204 ze zm.).
Posiadam kartę kredytową w banku ING, celem sprawdzenia dostępnych na niej środków zadzwoniłam na numer infolinii podany na karcie. Po chwili usłyszałam komunikat o możliwości połączenia się z różnymi działami w zależności od sprawy którą chcę załatwić. Wybrałam odpowiedni numer w celu uzyskania informacji. Następnie usłyszałam komunikat o tym, iż w trosce o bezpieczeństwo rozmowy są nagrywane. Po wysłuchaniu komunikatu, w kilka sekund później zgłosiła się konsultantka witając mnie miłym głosem. Zapytałam o to jakie mam dostępne środki na owej karcie, zostałam poproszona o podanie numeru karty i chwilę cierpliwości. Po chwili, pani zapytała mnie o mój pesel oraz o miejsce zamieszkania, na końcu o to jaki mam przyznany limit na karcie. Po odpowiedzeniu na wszystkie trzy pytania otrzymałam informację o dostępnych środkach. Na koniec pani zapytała czy może jeszcze w czymś pomóc, na moją odmowna odpowiedź, podziękowała i pożegnała mnie mile.
Zbliżała się północ, gdy wraz z koleżanka wpadłyśmy na pomysł, aby odwiedzić McDonalda by zjeść lody. Zajechałyśmy pod restauracje jednak okazało się, że było chwilę po północy i wejście do lokalu było już zamknięte. W związku z tym postanowiłyśmy skorzystać z możliwości złożenia zamówienia przez McDrive'a, który jeszcze był otwarty. Podjechałyśmy więc do okienka przy którym zawsze składa się zamówienie jednak było już nieczynne, składanie zamówień odbywało się przy okienku przy którym standardowo zawsze płaciłam. W związku z tym iż nie było możliwości wejścia do środka zrezygnowałyśmy z chęci zakupienia lodów. Zamówiłyśmy więc dwie duże porcje frytek, cappuccino, cheeseburgera oraz tortillę. Przed nami stał jeden samochód, oczekiwanie na zamówienie trwało około 3 minut. Następnie podjechałyśmy do okienka po odbiór jedzenia. Obsługująca pani wymieniła zamówione przez nas produkty, zapytała czy zamówienie się zgadza, podała cenę do zapłaty, podając kawę zapytała jaką ilość cukru sobie życzę. Reszta zamówienia była szczelnie zapakowana w firmową torebkę. Na koniec wizyty, pani z uśmiechem na twarzy życzyła nam udanego wieczoru.
Wyprawa do Poezji nie była naszą pierwszą (gościliśmy tam kilkakrotnie) i mając w pamięci fenomenalne papardelle z kaczką w sosie rozmarynowym (32 PLN) zjedzone tam w październiku, zamówiliśmy je ponownie. Zwykle bierzemy różne dania, by móc skubnąć małe co nieco z talerza partnera, ale te październikowe wspomnienia... Poszliśmy do restauracji we trójkę - my "zabrnęliśmy" w kaczkę, a nasz przyjaciel posłuchał kelnera i wziął, polecane przez niego, ravioli szafranowe z wołowiną.
Oczywiście, jak to w Poezji na stół wjechały "czasoumilacze" - trzy rodzaje pieczywa, oliwa i ocet balsamiczny, w ilościach wystarczających dla trojga zgłodniałych klientów.
Zamówiliśmy herbatę (dwa imbryki duży i mały 11 i 7 PLN), a ponieważ kelner zapowiadał Ronnefeldt, przeżyliśmy pierwsze rozczarowanie, bo była ona tylko w dużym imbryku.
Nasze papardelle przyniosło kolejne. Makaron był posklejany w sporej wielkości grudy, a kaczka smakowała, jak wyjęta z rosołu. Mięso nie miało ani smaku, ani zapachu i jeśli nie zrobiono na nim zupy, to na pewno kilkanaście razy odgrzewano na parze. Kolega nie narzekał na swoje ravioli, ale także obyło się bez zachwytów. Espresso (7 PLN) poprawne, ale już nie tak esencjonalne, jak dawniej. Niestety zrezygnowano z serwowania gorącej czekolady, która była jedną z najlepszych w Warszawie.
Kiedy wszedłem do środka zostałem przyjaźnie przywitany przez recepcjonistę, który odebrał ode mnie kurtkę i poinformował że przy zakupie biletu dostanę jednego z ich drinków całkowicie za darmo. Po podejściu do kasy zostałem bardzo życzliwie i szybko obsłużony przez barmankę. Bardzo miło wspominam pobyt w tym lokalu.
Po wejściu do sekretariatu spotkałem się z bardzo miłą obsługą pani, która w bardzo profesjonalny sposób pomogła wybrać mi odpowiedni kierunek. Była bardzo miła i z dużym zaangażowaniem zabrała się za wypełnienie wszystkich formalności. Zaproponowała mi spłatę czesnych w ratach co było dla mnie bardzo korzystne. Ponadto poinformowała mnie o wszystkich plusach przystąpienia do tej szkoły. Było widać że jest dokładnie i starannie przygotowana do swojej pracy.Oby więcej takich pracowników, w teo typu placówkach.
Ubezpieczyciel zadzwonił do mnie i od razu zaczął przedstawiać mi swoją ofertę ubezpieczeń, nie zainteresowało go zbytnio moje zdanie na ten temat i moje potrzeby na ubezpieczenia. Agent wykazał się mała elokwencją a przy tym ukazał się jako niebywały amator. Szybko podziękowałem mu za rozumowe i się rozłączyłem.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.